30 kwietnia 1960 roku Hufiec otrzymuje sztandar.
1 maja 1960 – Zlot Hufca w Otwocku.
Lato 1960 – obóz w Świętej Lipce nad jeziorem Dejnowo (tuż przy murach klasztoru Jezuitów).
Rozpoczyna nadawanie Harcerska Służba Informacyjna pod kierunkiem pwd. Jerzego Kudlickiego.
19-29 października 1960 – wyprawa instruktorów do Popradu i Smokowców.
Hm Jerzy Kudlicki: Otwockie harcerstwo przed trzydziestu laty. w: Towarzystwo Przyjaciół Otwocka, Nr 3. 1988 r.
Rok 1960
Harcerze w codziennej działalności opiekują się swoim miastem. Wypowiadają wiosną i jesienią Wielką Wojnę Królowi Śmieciowi, biorą udział w ukwieceniu i zadrzewieniu. Wysiłki ich dostrzega Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej przyznając drugiego marca dyplom za wybitne wyniki w akcji sanitarno porządkowej podpisany przez Przewodniczącego Antoniego Mierzwińskiego.
Zimą harcerze wyjeżdżają na zimowisko do Białowieży. W kronice oglądam zdjęcia z kuligu przez Puszczę Białowieską. Pędzące konie, roześmiane twarze młodzieży i starszyzny.
Celem zimowiska jest integracja i szkolenie kadry drużynowych i przybocznych. Do najbardziej aktywnych należeli: Krzysztof Bohdanowicz, Kazimiera Rosłaniec, Wit Majewski, Zbigniew Kołowiecki, Kazimierz Gazda. W kadrze Ryszard Siegieniewicz, Zenon Węgrowicz, Józef Bak, Jerzy Kudlicki, Andrzej Sarosiek, Danuta Wodzyńska.
Rok bieżący przynosi cały szereg wydarzeń: Chorągwiany kurs instruktorów w Radoniach, gdzie znów wiele uczestników zdobyło podkładki instruktorskie i z odznaką szkoły instruktorów oraz zapasem pomysłów rozjechało się do swoich środowisk.
1.V.1960 to pamiętna data. Hufiec otrzymuje sztandar. Dwudniowy zlot wszystkich drużyn z bazą w budynku byłego Szpitala Lotniczego a obecnie Zespołu Szkół Medycznych przy ul. Armii Radzieckiej. Komendantem Zlotu był hm. Zdzisław Dreziński. Bogaty program uroczystości przyciągnął na tereny parku miejskiego liczne rzesze mieszkańców. Konkurs rysunków na asfalcie przed gmachem Liceum Ogólnokształcącego, rozgrywki piłki siatkowej, ręcznej i popularnych dwóch ogni w parku, wesołe zawody sportowe, uliczny wyścig kolarski, uświetniły ten doniosły moment w życiu Hufca. Służbę w czasie Zlotu pełniła 81 ODH Władysława Setniewskiego.
Lato – zgrupowanie obozów Hufca w Świętej Lipce zlokalizowanych wzdłuż jeziora Dajnowo. Komendantem był hm Ryszard Siegieniewicz, kwatermistrzem Józef Bak. Komendanci obozów to: Andrzej Sarosiek, Alicja Zbrojewicz, Jan Klaus – Dzido, Elżbieta Bussold i Jerzy Kudlicki. Osobliwością zgrupowania była główna kwatera komendanta. Namiot typu wigwam został rozbity na kwadratowym podeście i podwieszony na grubym konarze sosny sięgającym nad taflę jeziora.
Uczestnicy obozu zwiedzali perłę północy baroku polskiego – kościół w Świętej Lipce, Reszel i Kętrzyn, a także słynną główną kwaterę Hitlera w Gierłoży, odbyli wycieczkę statkiem z Giżycka do Mikołajek. Bardzo ważnym elementem programu była praca społeczna na rzecz miejscowego PGR (Państwowe Gospodarstwo Rolne). Wszyscy uczestnicy obozu phm. Jerzego Kudlickiego zdobyli wydaną przez Główną Kwaterę Harcerstwa plakietkę Harcerskiego Czynu 1960 roku. Na biało-czerwonym tle w kształcie wydłużonej tarczy widniał napis HC-60. Po powrocie z obozu Komenda Hufca rozpoczęła przygotowania wycieczki instruktorskiej do strefy konwencji turystycznej w Słowackich Tatrach. W dniu 19 października uczestnicy pożegnali Otwock. Pierwszy etap – Zakopane. Zamieszkali przy Krupówkach 11, w domu wycieczkowym PTTK – Staszeczkówka. Główny cel wyprawy – integracja zespołu instruktorów w trudnych warunkach górskich wycieczek.
Pierwszy dzień, to droga do Kuźnic, stąd doliną Jaworzynki przez Przełęcz między Kopami do Hali Gąsienicowej. Posiłek w schronisku i mimo porywistego wiatru i mżawki, w drogę! Cel – Kasprowy Wierch. Znakomita większość uczestników po raz pierwszy zetknęła się z tak trudnymi warunkami. Prowadził grupę zawsze pogodny Wit Majewski, drużynowy 12-tej Drużyny z Karczewa, następca Witolda Czostkiewicza. Szczyt tonął w chmurze. Kolejka kursowała tylko do Myślenickich Turni. Stąd szlakiem do Staszeczkówki. Jak wspaniale smakowała zwykła herbata.
Drugiego dnia Alicja Zbrojewicz, drużynowa drużyny żeńskiej przy Szkole Podstawowej nr 6 w Otwocku, Małgorzata Kordus z Sulejówka, Władysław Setniewski i Jerzy Kudlicki otrzymali zadanie: ustalić warunki przekroczenia granicy w Łysej Polanie. Przy okazji doszli do Morskiego Oka i Czarnego Stawu. Powrót auto – stopem w nocy. Pozostali prowadzeni przez Ryszarda Siegieniewicza przeszli z doliny Kościeliskiej przez Czerwone Wierchy, Halę Kondratową, Kalatówki do Kuźnic. Kolejny dzień to przejazd do Starego Smokowca, zakwaterowanie, zwiedzanie Wodospadów Zimnej Wody, Siodełka. Nazajutrz spotkanie ze słowackimi pionierami w Domu Pioniera w Popradzie. Atmosfera wspaniała. Wspólne tańce, gry i zabawy, wymiana adresów, drobne nieporozumienia językowe, a najważniejsze – trwałe nici sympatii. Przyszła niestety pora powrotu. Po wydaniu reszty koron na wygodne plecaki, latarki, drobiazgi, wyprawa podzieliła się na dwie grupy. Jedna zdecydowała się na powrót górami, druga autobusem. Droga piesza prowadziła ze Starego Smokowca obok schroniska Bilkova Chata, Kamzik, Zbojnicka Chata, przez przełęcz Rohatkę, doliną Białej Wody do Łysej Polany. Grupę turystów prowadził hm Ryszard Siegieniewicz, uczestniczyli: Helena Krzewicka, Józef Bak, Jerzy Sejda, Wit Majewski, Władysław Setniewski, Henryk Smolar, Jerzy Kudlicki. Wyszli przed dziesiątą. Na najwyższej przełęczy ok. 2300 m. n. p. m.., byli ok. szesnastej. „Płoną góry”. Nic innego nie byli w stanie powiedzieć. Widok zapierał dech w piersi. Jak okiem sięgnąć – płomienna czerwień zalała szczyty. Zachodzące słońce malowało niebo i góry niepowtarzalnymi barwami. Groźne piękno ogarnęło swym urokiem wędrowców. Takie chwile i przeżycia łączą ludzi na długo. Dopiero na dole, przy Zmarzłym Stawie zrozumieli, że dalej będą szli poi ciemku. Jak do tego doszło? Mieli nocować w Zbojnickiej Chacie, przed przełęczą Polski Grzebień. Niestety, przez drobny incydent gospodarz schroniska nie zezwolił na nocleg. Dwie latarki na grupę, niezmordowany i nieustraszony przewodnik, wyrobienie turystyczne i kondycja spowodowały, że około godziny drugiej w nocy grupa dotarła do zbawczej leśniczówki. Po drabinie w pachnące siano i sen….
Śniły się przebywane w bród potoki, szumiała groźnie Biała Woda, majaczyły czarne olbrzymy Tatr. Jedną z najpiękniejszych dolin tatrzańskich przeszli nocą. Do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć, że żal było dziesięciu koron na nocleg w Zbojnickiej Chacie u stóp przełęczy. Rano, miejscowy leśniczy, sądząc, że ma do czynienia z przemytnikami, wyciągnął dubeltówkę i urządził śpiącym smacznie wędrowcom pobudkę. Schodzili nie wiedząc z czego groźny strażnik się śmieje. Okazało się, że niektórzy pozbyli się po drodze znacznych partii odzienia w miejscach dolno – tylnych. Po okazaniu przepustek leśniczy przeegzaminował niefortunnych turystów ze znajomości okolicznych szczytów. Nikt nie rozpoznał nawet Wołoszyna. Potem śniadanie i naprawa odzieży (dzielna jedynaczka wyprawy, dh-na Hela Krzewicka okazała się wspaniałą krawcową) i po kilku godzinach spotkanie z pozostałymi w Łysej Polanie. Gwoli kronikarskiej dokładności należy dodać, iż w słowackiej wyprawie nie wziął udziału drużynowy 21 Drużyny z Karczewa, Kazimierz Gazda. Został w Zakopanem i zwiedzał polskie Tatry. Po prostu zgubił dowód osobisty i nie mógł przekroczyć granicy. A oto uczestnicy wyprawy: Ryszard Siegieniewicz, Helena Krzewicka, Kazimierz Gazda, Zdzisław Dreziński, Zenon Węgrowicz, Henryk Smolar, Władysław Setniewski, Wit Majewski, Jerzy Sejda, Nadia Horowitz, Alicja Zbrojewicz, Natalia Wójcik, Józef Bak, Małgorzata Kordus, Jerzy Kudlicki, opiekunowie z ramienia Inspektoratu Oświaty: Antoni Obarski i Kazimierz Czaykowski. Niestety, nazwiska pozostałych uczestników uleciały z pamięci.
Po powrocie z wycieczki w wyniku nieporozumień „skrzydeł” Komendy Hufca nastąpiła zmiana Komendanta, którego sznur powierzono „neutralnemu” Jerzemu Kudlickiemu. W skład Komendy po raz pierwszy weszli: Władysław Setniewski, Wit Majewski, Sekretarzem Komendy została Elżbieta Bussold, Ryszard Siegieniewicz został zastępcą do spraw programowych. Nowy komendant był nauczycielem w Szkole Podstawowej nr 6 pełniąc obowiązki równolegle z pracą zawodową. Niestety, musiał się zrzec obowiązków drużynowego 15 ODH. Przejął je dh Krzysztof Bohdanowicz.
W dniu 4 grudnia instruktorzy Hufca spotkali się z I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR Marianem Jaworskim. Długo dyskutowali problemy rozwoju miasta i powiatu na tle województwa.
26 grudnia duża grupa instruktorów i harcerzy wyjechała na zimowisko do Białowieży. Dobiegał końca trzeci pracowity rok. W ciągu tych lat harcerze spotykali się z wielką życzliwością władz politycznych i administracyjnych miasta i powiatu. Od pierwszych dni wiele konkretnej pomocy w postaci sprzętu otrzymali od wojska. Magazyn był pełen tornistrów, menażek, manierek, drużyny pobierały pałatki, saperki i namioty. Pierwsze obozy korzystały głównie z tego sprzętu. Nowy styl pracy harcerskiej zyskał uznanie kierownictw szkół podstawowych i średnich. Drużyny otrzymywały pomieszczenia na izby harcerskie, gabloty na korytarzach, a także swoje miejsca w budżetach Komitetów Rodzicielskich.
W latach 1959-1960 kształtował się nadal model pracy harcerskiej. Coraz wyraźniej rysował się polityczny kształt organizacji. Uważano, że grudzień 1956 to moment narodzin nowej organizacji, która nawiązuje do tradycji dawnego ZHP, ale także Czerwonego Harcerstwa, Wolnego Harcerstwa, Organizacji Harcerskiej Związku Młodzieży Polskiej i Organizacji Harcerskiej Polski Ludowej. Odchodzili, „wycofywali” się z aktywnej działalności instruktorzy przedwojennego ZHP i jego okupacyjnej kontynuacji – Szarych Szeregów. Drużyny obejmowała młoda, niedoświadczona kadra i młodzież dominowała w Komendzie Hufca. W obradach Komendy brał udział Stanisław Wilk, młody działacz polityczny, późniejszy przewodniczący Rady Przyjaciół Harcerstwa, inicjator i promotor budowy Domu Harcerza. Ale to już inna historia.
Jerzy, Biała Sowa
Dopisano: Komisja Historyczna Hufca ZHP Otwock, luty 2020